Wychowałem się gdzieś tam, pomiędzy fabrykami, w mieście które powołano tylko dla tego by stało się jedną wielką fabryką. Było u nas tego wiele. Po pierwsze MESKO. Oficjalnie produkowano tu sokowirówki, urządzenia AGD, lampy oświetleniowe i sprzęt rolniczy. W praktyce prawie 1/4 miasta to otoczone podwójnym ogrodzeniem zakłady amunicji, rakiet i wszystkiego co może kojarzyć się z wojną. Po drugie Organika-Benzyl - fabryka produkcji chemicznej. Po trzecie Odlewnia. Po czwarte FOSKO - fabryka obuwnicza. Po piąte, po szóste ... było tego wiele. Dorastając jako dzieciak nie przykładałem za dużo wagi do tego jakie zakłady są za płotem. Były wszędzie. Miały jedną wspólną cechę. Były fascynujące i strzeżone. Miasto miało charakter strategiczny. Część COP (Centralnego Okręgu Przemysłowego). Pierwszy bezpośredni styk i bezpośrednia świadomość czym jest ten "niebezpieczny przemysł pojawiła się w maju 1986. Miałem wtedy 4 lata. Mama wieszała pranie na balkonie. Było gorąco. Dopiero co byliśmy w przedszkolu gdzie wmuszono we mnie ten obrzydliwy płyn Lugola. Byłby to zapewne normalny dzień gdyby nie to że nad miastem pojawił się ogromny słup czarnego dymy. Na Kamiennej wybuchł pożar zakładów chemicznych.
22 maja 1986, Zdjęcie Adam S |
Sprawa wydawać mogła by się błaha gdyby nie ewentualne konsekwencje. Rodzice dobrze wiedzieli o baniakach z chlorem magazynowanych na terenach zakładów. Wielu strażaków z poświęceniem życia ratowało nas wszystkich. Topiły się im buty, ubrania od oparów kwasu solnego i chlorowego. Wielu z nich przypłaciło to zdrowiem. Ze względu na ukształtowanie terenu (kotlina) ewentualne rozprzestrzenienie się pożaru skutkowałoby natychmiastową ewakuacją całego miasta. Pożar mógł doprowadzić do rozszczelnienia zbiorników z chlorem co zapewniło by nam następne Ieper. Władze PRL za dużo nie mówiły na temat pożaru. W gazetach pojawił się dość obszerny artykuł, który mimo wszystko dość mocno bagatelizuje powagę tamtych dni. Już sam fakt że do ugaszenia pożaru potrzebne były zastępy ze Skarżyska, Starachowic, Kielc, Szydłowca i Przysuchy świadczy o powadze sytuacji.
Od tamtych dni w powietrzu już zawsze unosił się ten charakterystyczny zapach. Zakłady działały nadal, ale za każdym razem gdy szedłem z ojcem lub dziadkiem nad rzekę zastanawiałem się jak to wszystko wygląda w środku.
Podobnie było z fabryką amunicji. Spacerując po mieście widywałem stróżówki, podwójne ogrodzenie, uzbrojoną w karabiny ochronę. Produkcja była tajna. Mówiło się w mieście, że niektóre hale poukrywane są pod ziemią. By wejść na teren zakładów nawet członkowie rodzin potrzebowali specjalne przepustki. Wszystko to rozbudzało wyobraźnię.
Najpierw przyszedł upadek komunizmu. Stopniowa restrukturyzacja zakładów, która ostatecznie nie przyniosła za dobrych rezultatów. Zamykano stopniowo kolejne oddziały. FOSKO, Benzyl, ZM MESKO zakład nr 3, nr 4, nr 7, odlewnia itp. W przeciągu kilku lat połowa miasta zamieniła się w ruinę.
Dopiero wyjazd do Poznania na studia pozwolił mi zrozumieć co faktycznie działo się z moim rodzinnym miastem. Jakoś wtedy pojawiła się idea by to wszystko jakoś uwiecznić. Dopiero po kilku latach uzbierałem na pierwszą cyfrówkę.
Benzyl upadł w 2004. Najpierw rozkradany, później stopniowo popadający w ruinę. Historyczne budynki pamiętające pierwszą wojnę światową jeszcze dość długo górowały na horyzoncie miasta.
Skarżysko Kamienna - widok na Dolną Kamienną. Górująca wieża gichtociągowa 1916. |
Pozostałości fabryki odwiedzałem kilkukrotnie ale dopiero w 2005 w moich dłoniach pojawił się aparat.
Wieża gichtociągowa. Dziewiętnastowieczna zabudowa zakładu hutniczego; 2005 |
Teren Benzylu był wciśnięty pomiędzy osiedle mieszkaniowe, zakład nr 7 MESKO a rzekę Kamienną.
Pozostałość budynku wieży gichtociągowej; 2006. |
Kilka dni po wyburzeniu głównych budynków dziewiętnastowiecznego zakładu hutniczego; 2006 |
Przylegający do Benzylu Zakład nr 7 podzielił podobny los.
Główny budynek zakładu nr 7 ZM MESKO; 2006 |
Ponieważ strop był wzmacniany metalowymi elementami "złomiarze" z narażeniem życia postanowili stopniowo zawalić cały budynek. Ekipa od wyburzeń była tutaj kompletnie zbędna.
Główny budynek zakładu nr 7 ZM MESKO. Kontrolowane wyburzanie; 2006 |
Pełny album ze zdjęciami w wysokiej jakości znajduje się na Flickr
Hej, kojarzysz może jakieś miejsca niedaleko mieszkanie kapelanka, które warto odwiedzić? Słyszałam, że w Krakowie ciężko o takie miejsca, ale chciałam zabrać małego siostrzeńca, więc nie szukam niczego wymagającego.
OdpowiedzUsuńJane, ja z kolei mam nadzieję, że moje mieszkanie z tarasem wrocław będzie w lokalizacji jakiegoś fajnego obiektu. Dopiero zaczynam, więc wolę wybierać coś łatwiejszego, ale mimo wszystko dobrze by było, żeby niedaleko domu mieć miejsce, po którym można pochodzić :p
OdpowiedzUsuń... Historia zatrzasnęła drzwi za sobą... i tylko zdjęcia zostały... :(
OdpowiedzUsuń